Recenzja serialu Dark

Historia kołem się toczy

Dark (2017)

Różnica między przeszłością, teraźniejszością i przyszłością jest tylko uparcie obecną iluzją – tymi oto słowami Alberta Einsteina zaczynamy niezwykłą podróż z serialem Dark. Niemieckojęzyczna produkcja Netflixa nie potrzebowała wiele czasu, by uzyskała miano jednej z lepszych niespodzianek 2017 roku. Czym więc dzieło Baran’a bo Odar’a i Jantje Friese przyciągnęło do siebie tak ogromną rzeszę widzów?

Żaden z mieszkańców Winden się tego nie spodziewał. Ich pełne spokoju życia niespodziewanie zostają zachwiane, kiedy to w niewyjaśnionych okolicznościach znika dwójka młodych chłopców. Co gorsza, poszukiwania policji skutkują znalezieniem ciała kolejnego nastolatka, który w niczym nie przypomina współcześnie żyjącej młodzieży… Brzmi jak wstęp do typowego kryminału? Nic bardziej mylnego. Dark jest serialem, który wyłamuje się z wszelkich schematów. Nie możemy jasno określić, z jakim gatunkiem mamy do czynienia. Motyw dramatu obyczajowego przeplata się z tajemniczością horroru, kryminalna zagadka przepycha się na ekranie z elementami science-fiction, a napięcie, z jakim ogląda się produkcję, porównywalne jest z tym, jakie możemy odczuć przy thrillerach.

4 listopada 2019 roku ze snu wyrwany zostaje Jonas Kahnwald. Młodzieniec nie radzi sobie z samobójczą śmiercią ojca, dręczą go koszmary. Nieprzypadkowo poznajemy go już na początku. Jego osoba, wraz z biegiem wydarzeń, nabiera coraz większego znaczenia w kontekście całej historii. Louis Hofmann wykreował tę postać w sposób nienaganny. Wierzymy w jego rozdarcie, czujemy jego trud w podejmowaniu kluczowych decyzji, potrafimy spojrzeć na sytuację z jego perspektywy. Wielkie brawa należą się także odtwórcy roli Urlicha Nielsena – Oliver’owi Masucci’emu. Policjant, który po raz drugi w życiu staje w niemal identycznej sytuacji – zaginięcia najbliższej osoby – przechodzi dramatyczną przemianę na oczach widza. Mężczyzna prowadzący podwójne życie zostaje wystawiony na próbę. Przepełnia go rozpacz, bezradność, a nawet i desperacja, która prowadzi do popełnienia zbrodniczego czynu. Ci dwaj bohaterowie niewątpliwie wyróżniali się z, liczącej 50 (!) osób, obsady, jednak każda postać miała do odegrania równie ważną rolę. Nie znajdziemy tu postaci, która byłaby „zapychaczem” czasu ekranowego. Ponadto, pojawiające się na ekranie twarze nie bez powodu mają tyle podobieństw. To, że aktorzy grający jedną postać na przestrzeni lat 1953 – 1986 – 2019 są łudząco do siebie podobni, jest zasługą Simony Bär, która odpowiedzialna była za kompletowanie obsady.

Scenarzyści Dark niezwykle wysoko postawili sobie poprzeczkę. Niełatwo jest bowiem ukazać historię na trzech płaszczyznach czasowych, jednocześnie unikając „dziur” w tak złożonej fabule. Jednak, po obejrzeniu i przeanalizowaniu pierwszego sezonu, mogę bezsprzecznie stwierdzić, że da się to osiągnąć i udowodniła mi to ekipa pracująca nad scenariuszem tej produkcji. Widz, poprzez przeskoki w czasie, może dokładnie poznać losy, przedstawionych w serialu, czterech rodzin z Winden. Mamy możliwość zagłębienia się w zależności między mieszkańcami miasteczka, odkryć skrywane przez nich tajemnice, śledzić przebieg ich romansów, aż wreszcie zaobserwować, jak podejmowane przez nich decyzje wpłynęły na dalszy rozwój wydarzeń.  Słowa narratora z początku epizodu pierwszego („Wczoraj, dziś i jutro nie następują po sobie, lecz są ze sobą połączone na kole wieczności. Wszystko jest połączone.”) nabierają głębszego sensu, widz z biegiem czasu dostrzega ich sedno. Towarzyszące oglądaniu napięcie z odcinka na odcinek jest coraz większe. W końcu docieramy do ostatniego epizodu kończącego się cliffhangerem, który będzie spędzał sen z powiek fanom serialu aż do pojawienia się kolejnej serii.

Strona techniczna produkcji jest, moim zdaniem, niemalże pozbawiona jakichkolwiek wad. Prowadzenie kamery buduje niepowtarzalną atmosferę. Ledwo dochodzące światło i panujący niemal przez cały czas mrok uwydatniają unoszącą się w powietrzu tajemnicę. Oszczędność wizualna serialu jest jego atutem. Daje to pole do popisu obsadzie, która pełni tu rolę pierwszoplanową. Jeśli miałabym się do czegoś przyczepić, to są to efekty specjalne. Co prawda, nie było ich wiele, a twórcy nie mieli na celu budowania nierealnej rzeczywistości, jednak dbając o każdy szczegół nie powinni oni pomijać tej kwestii. Bardzo mocną stroną Dark jest ścieżka dźwiękowa, która idealnie komponuje się z obrazem i podkreśla w punkt panujący klimat. Widz usłyszy tu wiele znanych utworów pop, ale i niszowe niemieckie kawałki.

Jeśli siadasz przed ekranem, oczekując drugiego Stranger Things, to muszę cię zawieść. Dark nie jest typowo rozrywkową produkcją. Serial wymaga od widza dużego skupienia, umiejętności wyciągania wniosków i spostrzegawczości. Twórcy nie podają nam wszystkiego na tacy, nie ma tu łatwych odpowiedzi. Co prawda, możemy znaleźć tu kilka podobieństw, takich jak nastolatkowie próbujący rozwikłać zagadkę, miasteczko wybudowane obok rządowej inwestycji oraz owiana wokół niej tajemnica. Jednak klimat tych dwóch seriali jest zupełnie odrębny. Dark oferuje bardziej mroczną, rozbudowaną i mniej bajkową fabułę. Pokuszę się o stwierdzenie, że niemiecka produkcja bije na głowę dzieło braci Duffer swą oryginalnością i świeżością. Według mnie, jest to jedna z lepszych niespodzianek, jaką zaoferował nam Netflix w roku 2017. Z ręką na sercu polecam ją każdemu serialowemu maniakowi i mogę zapewnić, że 10 godzin, które spędziłam z Dark, nie było stratą czasu.

 

 

Jeśli podobał Wam się wpis, lubicie czytać o serialach i pogłębiać o nich swoją wiedzę, zapraszam na stronę KZTIF – koła, w którym publikowane są recenzje moje i innych pasjonatów kina.

 Recenzja serialu Dark

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *